W czasie ostatniego etapu
pielgrzymki rosnących szeregów włoskiej młodzieży, gdy powstały pierwsze
okopy w ramach przygotowań do zbliżającego się ataku „czarnych koszul”,
w godzinach porannych, Mussolini, jako polityk, wyraził swoje gwałtowne
zarzuty wobec „trzech czarnych dusz” – rządowych przedstawicieli
antyfaszystowskiej reakcji. Popołudniu ukazał się w płaszczu wojownika.
Przywdziewając na piersi barwy Rzymu, zamyślony kontempluje widok
pięćdziesięciu tysięcy jego wiernych krzyżowców na Piazza Plebiscito,
którzy krzyczą jedno stanowcze zdanie: „Na Rzym! Na Rzym!”
Faszyści i obywatele miasta! Możliwym, a
nawet prawie pewnym, jest to, że rozczaruje Was, przyzwyczajonych do
impetu i bogatej symboliki Waszych mówców, moja elokwencja. Ale ponieważ
zdaję sobie sprawę ze swojej retorycznej niemocy, postanowiłem
ograniczyć moją mowę do przedstawienia jedynie tego, co konieczne.
Zebraliśmy się tutaj, w Neapolu, razem,
ze wszystkich części Italii, aby zaprezentować akt braterstwa i miłości.
Są z nami nasi bracia ze zdradzonej Dalmacji, ludzie, którzy nie chcą
ustąpić. Są tu również faszyści z Triestu, z Istrii, z Wenecji i z
Trydentu. Faszyści ze wszystkich części Północnej Italii. Są nawet
faszyści z wysp: z Sycylii i z Sardynii. Przybyliśmy tutaj wszyscy
razem, aby spokojnie i stanowczo wyrazić niezniszczalność naszej wiary
zjednoczeniowej, która oznacza silny sprzeciw wobec mniej lub bardziej
maskowanych autonomizmów i separatyzmów.
Cztery lata temu włoska piechota, twór
dwudziestu lat pracy i wysiłków, w której synowie Waszego kraju byli tak
wielce reprezentowani, rzuciła się przez Piawę i zadała klęskę
Austriakom, uderzyła falą w kierunku Isonzo i jedynie głupia
demokratyczna koncepcja wojny powstrzymała nasze zwycięskie bataliony
przed marszem po ulicach Wiednia i szosach Budapesztu.
Z Rzymu do Neapolu
Rok temu w Rzymie, w jednym czasie,
odnaleźliśmy siebie samych otoczonych przez tajemniczą wrogość, która
miała swoje źródło w niezrozumieniu i w infamii charakterystycznej dla
niepewnego politycznego świata stolicy. Nie zapomnieliśmy o tym
wszystkim.
Dzisiaj jesteśmy szczęśliwi, że cały
Neapol – to miasto, które nazywam wielkim rezerwuarem bezpieczeństwa
narodowego – wita nas ze szczerym entuzjazmem, który napełnia nasze,
męskie i włoskie, serca szczęściem. Z tego powodu proszę, aby żaden,
nawet najmniejszy incydent jakiegokolwiek rodzaju nie zakłócił tego
spotkania – byłoby to błędem i głupotą. Żądam również, żeby – jak tylko
spotkanie się skończy – wszyscy faszyści spoza Neapolu jak najszybciej
opuścili miasto.
Całe Włochy spoglądają na to spotkanie,
ponieważ – pozwólcie mi to powiedzieć bez fałszywej skromności – nie ma
bardziej oryginalnego i cieszącego się większym zainteresowaniem
powojennego zjawiska w Europie i na świecie niż włoski faszyzm.
Nie możecie oczywiście wymagać ode mnie
tego, co zazwyczaj nazywane jest „wielką mową”. Udała mi się jedna w
Udine, inna w Cremonie, kolejna w Mediolanie i nieomal wstydzę się mówić
ponownie. Ale mając świadomość ekstremalnie poważnej sytuacji w jakiej
dzisiaj się znaleźliśmy, uważam to, za możliwość przedstawienia innych
punktów problemu, aby indywidualne wątpliwości mogły być rozstrzygnięte.
W rzeczywistości, nadszedł moment w którym albo łuk wypuści strzałę,
albo zbyt mocno naciągnięta cięciwa pęknie!
Rozwiązanie problemu
Pamiętacie, że ja i mój
przyjaciel Lupi przedstawiliśmy Izbie alternatywy tego dylematu, który
nie jest wyłącznie faszystowski, ale również narodowy; legalność albo
nielegalność; podbój parlamentarny albo rewolucja. W jaki sposób faszyzm
stanie się Państwem? Chcemy zostać Państwem! Tak jest! 3 października
postawiłem to pytanie.
Gdy poprosiłem o wybór, gdy
poprosiłem o to, żeby miał miejsce niedługo i był unormowany poprzez
reformę prawa wyborczego, jasnym jest dla wszystkich, że wybrałem swoją
ścieżkę. Wielki pośpiech mojego wniosku ukazał, że napięcie mojego ducha
osiągnęło punkt przełomowy. Mieć albo nie mieć oznacza w tym wypadku
trzymać albo nie trzymać klucz do rozwiązania całego włoskiego kryzysu
politycznego.
Ten wniosek wyszedł ode
mnie; ale pochodzi on również od partii złożonej z ogromnej,
zorganizowanej masy ludzi, która zawiera w sobie wzrastającą włoską
generację i całą najlepszą fizycznie oraz moralnie młodzież kraju; od
partii, która ma wspaniałych zwolenników, innych od niewyraźnej i
chwiejnej publiki.
Ale Panowie – powiem
więcej! Ten wniosek złożono dzień po incydentach w Bolzano i Trydencie,
co ukazało wszystkim kompletny paraliż włoskiego Państwa i co ujawniło w
tym samym czasie pełną sprawność Państwa faszystowskiego.
A więc! Pomimo tego wszystkiego rząd w Rzymie poddał w wątpliwość publiczne bezpieczeństwo i publiczny porządek!
O co prosiliśmy rząd?
Cała ta kwestia pojawiła
się w absolutnie błędny sposób, politycy zapytali czego chcemy. Nie
jesteśmy ludźmi, którzy owijają w bawełnę. Powiedzieliśmy jasno.
Będziemy dobrzy dla tych którzy będą dobrzy dla nas, a źli dla tych
którzy będą dla nas źli. Czego chcą faszyści? Odpowiedzieliśmy w miarę
prosto: rozwiązania obecnej Izby, reformy prawa wyborczego i szybkich
wyborów. Zażądaliśmy, aby Państwo porzuciło śmieszną neutralność jaką
zachowywało wobec sił narodowych i anty-narodowych. Poprosiliśmy o
surowe kary finansowych i o odłożenie ewakuacji trzeciej strefy
dalmackiej; poprosiliśmy zarówno o pięć tek ministerialnych, jak i o
Komisję Lotniczą. Poprosiliśmy o Ministerstwo Spraw Zagranicznych, o
Departament Wojny, o Admiralicję, o Ministerstwo Pracy i o Ministerstwo
Prac Publicznych. Jestem przekonany, że żaden z was nie uznałby naszego
wniosku za pozbawiony miary. Ale, żeby uzupełnić obraz sytuacji, dodam,
że – w tym prawnym rozwiązaniu problemu – nie wszedłbym do rządu
dlatego, że jak wiecie, żeby utrzymać faszyzm pod swoją kontrolą muszę
koniecznie mieć nieograniczoną sferę działania zarówno dziennikarskiego
jak i polemicznego.
Śmieszna Odpowiedź
I jaka była odpowiedź
rządu? Żadna! Nie! Nawet gorzej! Udzielono nam śmiesznej odpowiedzi.
Pomimo wszystkiego, żaden z polityków nie wiedział jak przekroczyć próg
Montecitrio [plac w Rzymie przy którym znajduje się budynek włoskiej
Izby Deputowanych – T.P.], żeby spojrzeć w twarz krajowych problemów.
Poczyniono nędzne kalkulacje naszych sił; mówiono o ministerstwach bez
teki, jakby to, po bardziej lub mniej nieszczęśliwych doświadczeniach
wojny, nie była kulminacja ludzkiego i politycznego absurdu. Mówiono też
o pod-tekach; ale to jest po prostu śmieszne! My, faszyści nie chcemy
wchodzić do rządu przez okno; nie chcemy oddawać, tego wspaniałego,
duchowo przyrodzonego prawa za nędzny brud ministerialnej brei. Wszystko
to ponieważ posiadamy coś, co można nazwać wizją historyczną omawianej
kwestii, która jest sprzeczna z politycznym i parlamentarnym punktem
widzenia.
Nie jest to kwestia
powiązania rządu z pewną, wyższą formą życia, ale uznania w liberalnym
państwie – które osiągnęło znaczące cele, o czym nie powinniśmy
zapominać – wszystkich sił wzrastającej generacji Włochów, którzy wyszli
z wojny zwycięsko. To kwestia dla dobra Państwa zasadnicza. A nawet nie
tylko dla Państwa, ale również dla historii narodu. A następnie…?
Kwestia siły
Zatem, Panowie, omawiana
kwestia, nieustalona w swoich historycznych granicach, staje się kwestią
siły. Jeśli mamy mówić o faktach, w punkcie zwrotnym historii, gdy
spotykają się interesy i idee, zawsze decyduje siła. Oto dlaczego się
zgromadziliśmy, pewnie zorganizowaliśmy i zdyscyplinowaliśmy nasze
legiony. Z tego też powodu, jeśli kwestia ta będzie musiała być
rozwiązana przy użyciu sił, zwyciężymy. Jesteśmy tego warci! Jest prawem
i obowiązkiem Włochów, aby uwolnili swoje polityczne i duchowe życie od
pasożytniczej skorupy przeszłości, której trwanie nie może być obecnie
dłużej przedłużane, gdyż oznaczałoby to śmierć przyszłości.
Jest zatem całkiem
naturalnym, że rząd w Rzymie próbuje zmienić kierunek ruchu i mu
przeciwdziałać; dlatego próbuje on złamać faszystowską organizację i
otoczyć nas problemami.
Problemy te mają trzy nazwy: Monarchia, Armia i Pacyfikacja.
Akceptacja Monarchii
Jak już powiedziałem,
dyskusja – abstrakcyjna lub konkretna – na temat pozytywów i negatywów
monarchii jako instytucji jest absolutnie absurdalna. Wszyscy ludzie, we
wszystkich epokach, mieli własne reżimy. Nie ma żadnej wątpliwości, że
jedność Włoch opiera się mocno na Dynastii Sabaudzkiej. Nie ma również
wątpliwości, że włoska monarchia, z powodu swojego pochodzenia, rozwoju i
historii, nie może stanąć wbrew nowym siłom narodowym. Nie
manifestowała ona swojego sprzeciwu przy okazji ustępstw Konstytucji,
ani wtedy gdy lud włoski – który, nawet gdy jest mniejszością, jest
mniejszością zdeterminowaną i inteligentną – poprosił i otrzymał udział
swojego kraju w wojnie. Czy ma więc powód, aby sprzeciwiać się dziś, gdy
faszyzm nie ma zamiaru atakować reżimu, ale raczej chce go uwolnić go
od tych nadstruktur, które usunęły w cień Jego historyczną pozycję i
które ograniczyły ekspansję naszego ducha narodowego? Nasi wrogowie na
próżno próbują utrzymać przy życiu te rzekome nieporozumienia [między
faszyzmem a monarchią – T.P.].
Faszyzm i demokracja
Parlament, Panowie, i
wszystkie te akcesoria demokracji nie mają nic wspólnego z monarchią.
Nie mamy zamiaru zabierać ludowi ani Parlamentu, ani żadnej innej
zabawki. Powiedzieliśmy „zabawki” ponieważ większość ludzi myśli o nich w
ten sposób. Jeśli tak nie jest to czy możecie mi powiedzieć, dlaczego
spośród jedenastu milionów osób posiadających prawo głosu, sześć
milionów nie kłopocze się ich oddawaniem? Może się jednak zdarzyć, że
jeśli jutro zabierzecie im ich „zabawkę” poczują się dotknięci. Ale nie
będziemy jej zabierać. Poza wszystkim innym, również nasza mentalność i
nasze metody odróżniają nas od demokratów. Demokraci myślą, że zasady są
niezmienne wtedy, gdy można je zastosować w każdym miejscu i w każdej
sytuacji.
Nie wierzymy w to, że
historia się powtarza, że podąża daną ścieżką; że po demokracji musi
przyjść super-demokracja. Nawet jeśli demokracja miała swoją użyteczność
i służyła narodowi w dziewiętnastym wieku, może się okazać, że jakaś
inna forma polityczna będzie najlepsza dla dobra narodu w wieku
dwudziestym. Tak więc strach przed naszą antydemokratyczną polityką nie
może mieć wpływu na podjęcie decyzji w sprawie ciągłości [instytucji
demokratycznych – T.P.] o której teraz mówię.
Armia
Jeśli chodzi o inną
instytucję z którą reżim jest uosabiany – o armię – wie ona, że kiedy
Ministerstwo radzi oficerom, żeby chodzili w cywilnych strojach, żeby
unikali ataków, my, z zaledwie garstką śmiałków, zakażemy im tego.
Stworzyliśmy własny ideał. To wierna i żarliwa miłość. Nie jest
koniecznym dla niej samej, aby została wprowadzona w sferę
rzeczywistości. Jest ona rzeczywista dotąd dokąd stanowi ona bodziec dla
wiary, nadziei i odwagi. Naszym ideałem jest Naród. Naszym ideałem jest
Jego wielkość i podporządkowujemy temu całą resztę.
Według nas Naród ma duszę i
nie składa się wyłącznie z terytorium. Są narody, które posiadały
ogromne terytoria, a które, mimo to, nie pozostawiły żadnego śladu w
historii ludzkości. Nie liczy się tylko rozmiar, ponieważ, z drugiej
strony, istniały malutkie, mikroskopijne państwa, które pozostawiły
niezatarte ślady w historii sztuki i filozofii. Wielkość narodu leży w
sumie wszystkich jego cnót i warunków. Naród jest wielki kiedy jego
duchowe siły zostały przetransferowane do rzeczywistości. Rzym stał się
wielki, gdy wpływ tej małej, rolniczej demokracji, krok po kroku, zaczął
się rozciągać na całe Włochy. Następnie spotkał się on z wojownikami
Kartaginy i pokonał ich. To były jedne z pierwszych wojen w historii.
Następnie, kawałek po kawałku, rozszerzał on swoją orlą dominację do
najdalszych granic znanego świata, ale nadal, jak dotychczas, Rzymskie
Imperium było dziełem ducha, będącego tym samym, który zainspirował
rzymskie legiony do walki.
Nasz Syndykalizm
To czego teraz chcemy to
wielkość Narodu, zarówno materialna jak i duchowa. Oto dlaczego
zostaliśmy syndykalistami; nie stało się jednak tak dlatego, że wierzymy
w to, że masy z powodu swojej liczby mogą stworzyć w historii coś co
będzie jej zwieńczeniem. Te mity bezwartościowej literatury
socjalistycznej odrzucamy. Ale klasa robotnicza jest częścią Narodu;
jest Jego wielką częścią, konieczną dla jego istnienia zarówno w czasie
pokoju, jak i w czasie wojny. Nie może ona, ani nie powinna napawać
obrzydzeniem. Może ona i musi być kształcona, a jej uzasadnione interesy
chronione. Pytamy ją: „Czy chcecie tej wojny domowej, która stale
niepokoi kraj?” Nie!
Byliśmy pierwszymi, którzy
ucierpieli wskutek nieustannych, „niedzielnych” sprzeczek, z ich
wyliczaniem śmierci i zadanych ran. Ja też byłem pierwszym, który
próbował przerzucić most nad przepaścią, która oddziela nas od tego, co
nazywane jest światem włoskich bolszewików.
Jak można uzyskać pokój?
Aby to udowodnić, niedawno
podpisałem porozumienie. Uczyniłem to jak najchętniej, po pierwsze,
dlatego, że tym, który mnie o to prosił był Gabriele d’Annunzio i, po
drugie, ponieważ było to, jak myślałem, kolejnym krokiem do narodowego
pokoju.
Ale nie jesteśmy kobietami
popadającymi w histerię, które stale martwią się o siebie rozważając co
mogłoby się stać. Nie mamy katastroficznej, apokaliptycznej wizji
historii. Problem finansowy o którym tyle się dyskutuje jest kwestią
woli mocy. Wiele milionów może być zachowanych, jeśli w rządzie będzie
mężczyzna, który będzie miał odwagę powiedzieć „Nie!’ różnego rodzaju
żądaniom. Ale dopóki kwestia finansowa będzie opierała się na
politycznej podstawie nigdy nie zostanie rozwiązana. Wszyscy jesteśmy
zwolennikami zaprowadzenia pokoju i powinniśmy chcieć zobaczyć
wszystkich Włochów poszukujących punktów wspólnych w sposób
cywilizowany. Ale, z drugiej strony, nie możemy porzucić naszych praw,
interesów i przyszłości narodu ze względu na środki pacyfikacji, które
uczciwie proponujemy, ale które nie są akceptowane w tym samym duchu
przez drugą stronę. Jesteśmy pokojowo nastawieni do tych, którzy proszą o
pokój, ale dla tych, którzy zastawiają sidła na nas i na cały naród nie
może być pokoju, aż do momentu zwycięstwa.
Hymn na cześć Śródziemnomorskiej Królowej
Faszyści i obywatele Neapolu, dziękuję wam za uwagę z którą mnie słuchaliście.
Neapol dał piękny przykład
siły, dyscypliny i surowości. Szczęśliwym był pomysł, który zaprowadził
nas tutaj ze wszystkich części Włoch, który pozwolił nam zobaczyć was
takimi jakimi jesteście, aby zobaczyć ludzi, którzy, niczym Rzymianie,
stanęli do walki o przetrwanie i którzy, z wolą przebudowy swojego życia
oraz rosnącym bogactwem zawdzięczanym ciężkiej pracy, przechowywali
zawsze w swoich sercach miłość do swojego wspaniałego miasta, któremu
przeznaczono wielką przyszłość, szczególnie jeśli faszyzm nie odstąpi od
swojej ścieżki.
Demokracji nie mogą mówić,
że tutaj nie potrzeba faszyzmu, ponieważ nie ma tutaj bolszewików; są
tutaj inne ruchy polityczne nie mniej groźne niż bolszewizm i nie mniej
utrudniające rozwój sumienia publicznego.
Widzę Neapol przyszłości
obdarzony większym nawet splendorem niż tytuł metropolii
śródziemnomorskiej; widzę go tworzącego z Bari i Palermo potężną triadę.
I widzę jak całą tę energię koncentruje faszyzm; przerażający pewne
koła i usuwający pewnych członków społeczeństwa, a gromadzący innych pod
swoimi sztandarami.
A teraz, faszyści całej
Italii, wznieście w górę prawice i oddajcie cześć Neapolowi, stolicy
południowych Włoch i królowej Morza Śródziemnego!
(Tłum. T.P.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz