czwartek, 1 lipca 2021

Michał Mikłaszewski: Ekologia z punktu widzenia Religii Katolickiej i Idei Narodowo-Radykalnej.

 W ciągu ostatnich lat co raz więcej mówi się o tzw. ekologi, rozumianej (przynajmniej w teorii) jako troska o środowisko naturalne. Kwestia ta była niegdyś poruszana głównie przez organizacje i ruchy szeroko pojętej lewicy, przez tzw. Zielonych etc. Obecnie coraz częściej pojawia się ona w kręgach katolickich, konserwatywnych, prawicowych czy narodowych. Od kilku lat, zwłaszcza od marca 2013 r. (od "wyboru" Franciszka-Bergoglio na "papieża"), posoborowy, modernistyczny neokościół, podszywający się pod Kościół katolicki, wpisał wręcz ideologię ekologiczną do swojego wyznania wiary. Podobnie zresztą różne ruchy czy organizacje nazywające same siebie "nacjonalistycznymi", czy "narodowo-radykalnymi", a nawet wprost odwołujące się do dawnych organizacji Narodowo-Radykalnych... W obu przypadkach (zarówno nowego "kościoła", jak też tych organizacji) nie mamy do czynienia z żadną kontynuacją, jednak w opinii zarówno działaczy i władz tych struktur, jak też w opinii większości społeczeństwa, taka kontynuacja rzeczywiście ma miejsce, a więc w powszechnej świadomości dobre imię zarówno Kościoła katolickiego, jak również, np. Obozu Narodowo-Radykalnego (czy innych polskich organizacji narodowych/nacjonalistycznych) może być, i jest szargane, przez tych którzy się podszywają pod te wspaniałe nazwy.

W obydwu tych wyżej wymienionych sytuacjach mamy bowiem do czynienia z lewacką ideologią ekologizmu, która niewiele różni się od ideologii LGBT, jest bowiem sprzeczna z prawem naturalnym. Zgodnie z naturalnym porządkiem ustanowionym przez Boga, który stworzył Niebo oraz ziemię, ziemia i wszystko co na niej jest, zostało stworzone dla człowieka. Tak więc wszystkie rośliny, zwierzęta etc. zostały stworzone przede wszystkim po to, aby służyły człowiekowi. Pan Bóg nakazał rodzajowi ludzkiemu zaludniać ziemię, i czynić ją sobie poddaną. Nie jesteśmy więc, my ludzie, jak próbują nam wmówić wyznawcy ideologii ekologizmu, jedynie jakimś elementem, równorzędną częścią świata przyrody. Jesteśmy niejako ponad nim, bowiem zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, tzn., jako jedyni z (materialnych - posiadających ciało, a więc tą wspólną cechę ze zwierzętami) istot żywych, posiadamy rozum, wolną wolę i duszę nieśmiertelną, przez co mamy godność osoby ludzkiej, przybranych dzieci Bożych. Żadne zwierzę nie jest osobą, nie ma nieśmiertelnej duszy ani rozumu i wolnej woli. Zwierzęta Bóg stworzył jako przede wszystkim pomoc i pokarm (oraz pociechę) dla człowieka. 

Ziemia została nam dana we władanie, jako dzierżawa. Oczywiście cały czas Panem Nieba i Ziemi jest sam Bóg, ale człowiek jest dzierżawcą, który z Bożego nadania sprawuje tu rządy i jest gospodarzem. Człowiek musi być oczywiście dobrym i roztropnym gospodarzem, aby tej powierzonej sobie ziemi nie zniszczyć, aby tego Bożego daru nie zmarnować i nie zepsuć, lecz aby przekazać go kolejnym pokoleniom. Musimy pamiętać że ten dar Boży należy do całej ludzkości, a więc tak samo do wszystkich ludów i Narodów, jak też do wszystkich pokoleń, a więc również do naszych dzieci i wnuków, które mają prawo się nim cieszyć i korzystać z niego, tak samo jak my. Nie można więc popadać w żadne niebezpieczne skrajności, które uniemożliwiałyby pełne korzystanie z dobrodziejstw naszej planety przez przyszłe pokolenia. Taką właśnie skrajnością jest ideologia ekologizmu, wg. której człowiek miałby w imię "ratowania planety" zrezygnować z części swoich praw, przestać wykorzystywać naturalne zasoby czy znacząco zmienić swoje zwyczaje. Wg. tej ideologii zwierzętom należą się prawa, i to nie raz podobne, czy wręcz nawet wyższe [sic!] niż ludziom. 150 lat temu lewaccy ideolodzy wmawiali ludziom tzw. prawa człowieka (wówczas Ojciec Święty, Papież Leon XIII odpowiedział na to jednoznacznie... potępiając te "prawa", podobnie jak wcześniej w Syllabusie jego wielki poprzednik, Pius IX), a dziś wmawiają nam "prawa zwierząt". Odpowiedź katolika może być tylko jedna : „dosyć nasłuchał się już lud o "prawach człowieka/prawach zwierząt", niechże teraz posłucha o Prawach Boga!”.

Należy więc bardzo roztropnie rozróżnić między prawdziwym i dobrym działaniem w tym duchu, aby zachować naszą planetę w możliwie dobrym stanie, i przekazać tak jak ją otrzymaliśmy przyszłym pokoleniom (a więc autentyczna ochrona środowiska naturalnego), od ideologii ekologizmu, czy raczej eko-terroryzmu, weganizmu, ruchów anty-futerkowych, anty-myśliwskich, przeciwników jakiegokolwiek rozwoju, przemysłu, industrializacji, cywilizacji, wszelkich obrońców karpii, dzików, bezpańskich psów lub każdego przydrożnego drzewka i krzaczka czy też innych całkowicie antykatolickich (sprzecznych z Prawem Bożym) i antynarodowych (uderzających w gospodarkę narodową, ale także w polską kulturę i tradycję, będącą naszym dziedzictwem narodowym) kretynizmów, bredni i majaczeń, które wręcz nie mieszczą się w umyśle zdrowego człowieka, całkowicie lekceważąc naturalny porządek stworzenia, wypaczając i ośmieszając słuszną poniekąd i chwalebną ideę obrony przyrody, również jako naszego naturalnego dziedzictwa narodowego, co jest obowiązkiem katolika, Polaka i narodowca.