Kiedyś, Duce Faszyzmu zadawał sobie i
przedyskutował temat: „Siła lub zgodność?”, dochodząc do konkluzji, że
oba te terminy są nierozdzielne i jeden pociąga drugi i nie wożę obejść
się bez drugiego. Ta konkluzja dowodzi, że autorytet Pastwa i wolność
obywateli jest kręgiem nieskruszonym; w którym autorytet presuponuje
wolność i vice-versa. Ponieważ wolność jest tylko w Państwie; i Państwo
jest autorytetem, ale nie abstrakcją lub istotnością zeszłą z nieba i
zawieszoną w powietrzu nad głowami obywateli, natomiast tworzy jedno z
osobowością jednostki, która dlatego winna wspierać, szukać, uznawać
Państwo, rozumiejąc, iż istnieje o tyle, o ile jemu da istnienie.
Faszyzm, doprawdy nie sprzeciwia się
liberalizmowi, jako system autorytetu, systemowi wolności, ale jako
system prawdziwej i konkretnej wolności, systemowi abstrakcyjnej i
fałszywej wolności. Ponieważ, liberalizm zaczyna od kruszenia kręgu, o
jakim nadmieniono wyżej, i przeciwstawia indywiduum Państwa, i wolność
autorytetowi; i chce przez to oddzielnej wolności dla siebie,
przeciwstawiającej się Państwu, czyli chce wolności która Państwo
ogranicza, godząc się na Państwo; (zło nieuniknione) jako granicę
wolności.
Abstrakcje i niedorzeczności, które były
przedmiotem krytyki, w łonie tegoż samego liberalizmu, gdyż w XIX wieku
nic brakowało liberałów o wielkiej wartości, którzy przepowiadali
potrzebę mocnego Państwa, w interesie samej wolności. Ale to jest
zasługą Faszyzmu, że powstał odważnie i mocno przeciwko bieżącemu
przesądowi liberalnemu i powiedział wyraźnie, iż z tej wolności nie
odnieśli korzyści, ani narody, ani indywidua. A ponieważ Państwo
korporacyjne zmierza do zrealizowania, więcej spoistym i istotniejszym
sposobem, jedności lub kręgu autorytetu i wolności za pomocą systemu
reprezentacji szczerszej i więcej odpowiadającej realności; a więc nowe
Państwo jest liberalniejszym od dawnego.
Ale w tym kręgu, który inaczej jest nie
do zrealizowania, jeśli nie w sferze indywidualnej świadomości, jaka się
historycznie rozwija w asocjacji produktywnych sił i historycznej
tradycji intelektualnych i moralnych zdobyczy; Państwo nie mogłoby
czerpać konkretności, do której dąży i której ma potrzebę, gdyby nie
włożyło w tę sferę całej świadomości, jako najwyższej siły,
niezakreślonej żadną granicą lub warunkowością. Inaczej i tam wewnątrz
ducha, Państwo zostałoby zawieszone w powietrzu. A w duchu ma wartość i
żyje tylko to, co cały duch wchłania i nie pozostawia marginesu.
Autorytet Państwa, na skutek tego nie wdaje się w układy, nie ustępuje,
nie dzieli swego miejsca z innymi zasadami moralnymi lub religijnymi,
które mogłyby przeniknąć do świadomości. Autorytet wtedy ma siłę i jest
prawdziwym autorytetem, kiedy jest w świadomości bezwarunkowym i
nieskończonym. Świadomość, wykonywująca realność Państwa, jest
świadomością swojej całkowitości wraz ze wszystkimi pierwiastkami z nich
wynikającymi. Moralność i religia, istotne pierwiastki dla każdego
sumienia, nie mogą brakować w nim, ale nie mogą też nie być
podporządkowane autorytetowi i prawu Państwa, zlane i wchłonięte w niem.
Człowiek, który w głębi swej woli, jest wolą Państwa w syntezach dwóch
terminów; autorytetu i wolności, z których jeden oddziaływa na drugiego i
określa rozwój, taki człowiek jest tym, który rozwiązuje raz po raz
również swoje problemy religijne i moralne. Państwo pozbawione tych
określeń i tych walorów, stałoby się znowu czerni mechanicznym, i jako
takie ogołocone z tego waloru, do jakiego politycznie pretenduje. Aut
Causas, aut nihil.
Stąd wypływa znakomity charakter
polityczny stosunków między Państwem faszystowskim a Kościołem. Włoskie
Państwo faszystowskie, przylegające tak jak chce nim być, z przyczyn już
wskazanych, do rzeszy Włochów, jest albo niereligijnym albo jest
katolickim. Religijnym nie może nie być, ponieważ absolutność, jaką
Faszyzm nadaje własnemu walorowi i własnemu autorytetowi, nie da się
rozumieć bez związku z boskim Absolutem. Religia, która miałaby
podstawę, a nawet korzenie i sens dla masy ludu włoskiego, i której
mogłoby się zaszczepić to religijne uczucie absolutności woli ojczyzny
jest tylko jedno, wyjąwszy, gdyby się głupio chciało nie rozwinąć w tym
wypadku, tego co jest w świadomości, ale wprowadzić samowolnie to, czego
niema. I nie są katolikami ci, co nie żyją w Kościele i pod jego
dyscypliną. Więc koniecznością dla Państwa faszystowskiego jest uznanie
religijne autorytetu Kościoła; polityczną koniecznością uznanie
polityczne w celu zrealizowania samego Państwa. Polityka eklezjastyczna
włoskiego Państwa, musi rozwiązać problem utrzymania nietkniętej i
absolutnej swojej suwerenności też wobec Kościoła, bez podrażnienia
katolickiego sumienia Włochów, a więc Kościoła, któremu jest
podporządkowane to sumienie.
Ten problem jest również trudny,
ponieważ koncepcja transcendentalna, na której opiera się system
Kościoła katolickiego, sprzeciwia się charakterowi trwałej koncepcji
politycznej Faszyzmu; który powtarzam, jest daleki od tego, żeby być tą
negacją liberalizmu i demokracji, o jakiej się mówi, i którą dla motywów
polemicznych; ci sami liderzy mają słuszność, często powtarzać, że
jest, albo dąży do stania się najdoskonalszą formą liberalizmu i
demokracji, stosownie do mazzynistycznej doktryny; do ducha, którego
powrócił Faszyzm.
Taka jest przynajmniej droga. Droga
długa, twarda, stroma. Lud włoski wyruszył w nią z wiarą i żarliwością,
która owładnęła duszą tłumu, niemającą równego przykładu w historii.
Kroczy spojony z dyscypliną, jakiej nigdy nie zaznał, bez wahania się,
bez dyskusji, z oczyma utkwionymi w Człowieka o harcie heroicznym, o
niezwykłych i wspaniałych cechach wielkich przewodników ludów. On idzie
naprzód, pewny, otoczony aureolą mitu. człowiek naznaczony niemal przez
Boga, niestrudzony i nieomylny, instrument użyty przez Opatrzność, dla
stworzenia nowej cywilizacji. W tej cywilizacji, każdy widzi to, co ma
wartość przypadkowej i właściwej Italii, i to co ma wartość trwałą i
uniwersalną.
Giovanni Gentile
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz