Myśl narodowo-radykalna w Polsce okresu
międzywojnia wbrew panującej dziś opinii była ogromnie zróżnicowana, a
przy tym prawdziwie ideowo pluralistyczna i co ciekawe często sprzeczna
sama w sobie. I tak wśród teoretyków, bądź co bądź secesjonistów
endeckich, mieliśmy osoby opowiadające się za współpracą z narodowymi
demokratami oraz jej zdecydowanych oponentów, monarchistów, ale i
korporacjonistów, totalistów i demokratów nacjonalistycznych,
zwolenników decentralistycznego, szerokiego samorządu i jego
kontrolowanej przez władze państwowe wersji.
Dyskusje
ustrojowe środowisk narodowo-radykalnych w głównej mierze rozwinęły się w
latach 1933-1936 i o ile kwestie samorządu terytorialnego nie były w
nich jakimś priorytetem, o tyle są one bardzo interesujące chociażby ze
względu na panujące w nich spore sprzeczności i to nie tylko w
odniesieniu do różnic wynikających z przynależności organizacyjnej
poszczególnych autorów – działacze Obozu Narodowo-Radykalnego i Ruchu
Narodowo-Radykalnego – ale także w ramach struktur tych konkretnych
formacji.
Ruch Narodowo - Radykalny Falanga
Programowe publikacje Bolesława Piaseckiego takie jak: Równość w państwie narodowym, Zarys narodowego ustroju politycznego i Zarys Ustroju Polski Narodowej postulowały
budowę ustroju elitarno-hierarchicznego opartego na dwóch kluczowych
instytucjach: Organizacji Politycznej Narodu i Organizacji Polityczno
Wychowawczej. Samorząd terytorialny nie mieścił się w granicach
budowanego ustroju, a sam przyszły Kierownik Główny Ruchu
Narodowo-Radykalnego dopuszczał go na zasadzie specyficznego odstępstwa i
wyjątku. Kolosalne znaczenie miał tu fakt kontroli decyzji samorządu
przez władze państwową[1] i – w przeciwieństwie do koncepcji ONR ABC –
silnej centralizacji władzy. Piaseckiemu wtórował Marian Reutt, którego
postać, a zwłaszcza jego poglądy społeczne, już wśród samych działaczy
RNR, budziły wiele kontrowersji. Reutt opowiadał się za istnieniem
samorządu wyłącznie jako organu pomocniczego, doradczego i ściśle
uzależnionego od organów administracji państwowej i odpowiednich
struktur Organizacji Politycznej Narodu, które miałyby wchodzić w skład
kierownictwa samorządów lokalnych.Samorząd jako organ doradczy należy
utrzymać za zachowawczy głos decydujący, organom miejscowym władzy
państwowej i czynnikom kierującym organizacją narodu, które jednocześnie
będą wchodziły w skład dawnej grupy samorządu w charakterze kierowników
danego organu samorządowego[2] – pisał Reutt.
Nieco odmienną wizję samorządu terytorialnego miał jeden, obok Piaseckiego, z głównych ideologów i publicystów Ruchu Narodowo-Radykalnego Wojciech Wasiutyński. Otóż w jego założeniach samorząd miał pełnić prestiżową rolę w przyszłym państwie narodowym, w którym podział władzy obejmował administrację rządową i będącą tu z kolei oznaką decentralizacji – samorządową[3]. Jak twierdzi badacz zajmujący się koncepcjami samorządowymi Obozu Narodowego Grzegorz Radomski, Wasiutyński „poprzez samorząd rozumiał (…) każdy związek społeczny posiadający uprawnienia publiczne, a jednocześnie niestanowiący administracji państwowej. Samorząd miał adaptować się do potrzeb lokalnych i grupowych, a swoje istnienie opierać na przywileju. Każda gmina, powiat, miasto i stowarzyszenie rządziłoby się wówczas odmiennie. Niejako przy okazji Wasiutyński zalecał zachowanie samorządności rodzin, która miała ułatwiać zaakceptowanie hierarchii narodowej”. I chyba nie sposób się nie zgodzić z Radomskim, chociażby zaznajamiając się z artykułem Wasiutyńskiego z „Akademika Polskiego” Ustrój Polski Narodowej?, w którym stwierdzał: Jest pojęcie hierarchii i pojęcie przywileju. I są odpowiadające im pojęcia władzy i samorządu. Zasadą samorządu jest to, że nie jest on jednakowy, że każda wieś, każde miasto, każdy związek, każdy nawet człowiek powinien mieć swój własny, w ściśle określonych granicach zawarty, ale w tych granicach niekontrolowany, zakres działania: wieś A inny jak wieś B, a związek X inny jak związek Y. Uważam, że musi być tak, że zachowany samorząd polityczny oparty na ugrupowaniach politycznych, byle stojących na gruncie narodowym, niepodległych żadnej międzynarodówce[4]. Dość intrygująco koncepcje Wasiutyńskiego interpretuje B. Smolik, który twierdzi, że: „koncepcja dychotomiczności władzy była więc konsekwencją przyjęcia tezy o właściwych psychice polskiej instynktach gromady i wolności, a zarazem próbą ich praktycznego pogodzenia”[5]. Decentralizacja według Wojciecha Wasiutyńskiego zakładała istnienie w państwie samorządu terytorialnego, którego samodzielność, z drobnymi wyjątkami, państwo respektuje. Wasiutyński dowodził przy tym, że podstawowym celem działalności władzy lokalnej jest zidentyfikowanie, organizacja i zaspokajanie zbiorowych potrzeb miejscowej ludności. Zupełnie z innego i jakże przeciwstawnego założenia wychodzili w ramach RNR, wspomniani już Bolesław Piasecki i Marian Reutt, którzy to żywili przekonanie, że w systemie scentralizowanym układy lokalne są pojmowane przez centrum jedynie jako przedmioty zarządzania, co samo w sobie ograniczać miało niezależność samorządów w stosunku do decyzji państwowych. Piasecki zakładał, że istnieć może tylko jedna właściwa wola zbiorowa, w której nie można tworzyć innych pozapaństwowych ośrodków decyzyjnych. Rezultatem takiego ujęcia była pojawiająca się coraz częściej wśród kolejnych publicystów Falangi tendencja do centralizacji władzy w państwie.
Obóz Narodowo-Radykalny ABC
W
odróżnieniu od Ruchu Narodowo-Radykalnego Falanga, który pojmował rolę
samorządu terytorialnego jako swoistej, kontrolowanej przystawki w
ramach Organizacji Politycznej Narodu, Obóz Narodowo-Radykalny ABC
zajmował stanowisko bardziej przychylne niezależnym samorządom.. I tak
publicyści ONR ABC w przeciwieństwie do działaczy RNR Falanga opowiadali
się za decentralizacją państwa na korzyść zwiększenia niezależności i
kompetencji samorządów. Wyjątkową rolę dla samorządów przewidywał m.in.
Jan Korolec. Pisał on: Znaczną część funkcji publicznych zamiast
państwa spełniałby samorząd zarówno terytorialny, jak i zawodowy. Cechą
jego najbardziej typową byłaby różnorodność form. Samorząd musiałby mieć
szeroki zakres swobody. Prawo wyborcze do samorządów mieliby wszyscy
obywatele (wyjątek Żydzi)[6]. Tadeusz Gluziński, autor niemalże kultowej w kręgach przedwojennych narodowych radykałów książki „Odrodzenie idealizmu politycznego”uważał,
że stworzenie samorządu bez umożliwienia mieszkańcom prawa do
swobodnego wybierania swoich przedstawicieli, wytworzenia wśród nich
pełnej odpowiedzialności za własną wspólnotę lokalną oraz ograniczenie
ich praw do uczestnictwa w zarządzaniu sprawami publicznymi, przyniesie
efekt uboczny w postaci zwiększenia biurokratycznego charakteru państwa.
Ze względu na możliwość realizowania tej odpowiedzialności w
najbardziej bezpośredni sposób, samorząd terytorialny miał mieć
szczególne istotne znaczenie dla funkcjonowania struktur przyszłego
państwa narodowego. Równocześnie wyposażenie społeczności lokalnych w
rzeczywiste uprawnienia stwarzało według Gluzińskiego dogodne warunki
dla rozwoju całego Narodu. Nie wolno zapominać, że istotą samorządu
jest świadomość wśród jego uczestników, że jest on czemś rzeczywistem,
nie czemś fałszowanem. Sama instytucja wybieralności rad gminnych, czy
sejmików nie stwarza samorządu tak samo, jak instytucja wyboru posłów
nie stwarza przedstawicielstwa ludności. Samorząd – to obarczanie pewnej
części ludności odpowiedzialnością za sprawowanie władzy w pewnym
zakresie na pewnym obszarze; nie może być jednak odpowiedzialności bez
rzeczywistego prawa decyzji. Samorząd zależny od rządu, czy organów
administracji – to właściwie tylko nowa forma rządów biurokracji[7] –
pisał w 1935 r. Tadeusz Gluziński. Również związany z ONR ABC Janusz
Sas-Wisłocki, notabene deklarujący się jako zwolennik koncepcji
monarchistycznych – co należy przyznać, w środowiskach
narodowo-radykalnych było spory ewenementem, chociaż nie jedynym
wyjątkiem – domagał się wprowadzenia samorządów, a ściślej podziału na
administrację państwową i samorządową. Ciekawe stanowisko zajmował
natomiast Jan Mosodrf, formalnie już w tym czasie nie związany z żadną z
secesyjnych grup narodowych, ale z ideowego punktu widzenia będący
blisko założeń ONR ABC. W swojej książce „Wczoraj i jutro”stwierdzał: Samorząd
wiejski obok silnie już rozwiniętego samorządu miast mógł z czasem
doprowadzić do rozwoju w Polsce prawdziwego, trójstanowego
parlamentaryzmu pod silnym kierownictwem korony[8]. Mosdorf
opowiadając się za tzw. samorządami regionalnymi był przekonany, że
uzupełnieniem samorządu terytorialnego musi być szeroko rozbudowany
samorząd gospodarczy, zaś zakres spraw samorządowych powinien być
szeroki, ustrój samorządu oparty nie na hierarchii i nominacji, lecz na
wolnych wyborach, a uprawnienia członków Organizacji Politycznej Narodu
zrównane na jego terenie z prawami ogółu. W ten sposób ograniczał
ryzyko, iż OPN stałaby się organizacją stricte dyktatorską, wkraczającą w
najdrobniejsze sprawy każdego człowieka.
Przedwojenny
narodowy-radykalizm przez cały okres swojego rozwoju zachował – zresztą
tak jak cały Obóz Narodowy – iście wielonurtowy charakter, w efekcie
czego dyskusje toczone na łamach prasy narodowo-radykalnej
niejednokrotnie przybierały formę stricte polemiczną, zwłaszcza w
stosunku do rywalizujących między sobą organizacji – ONR ABC i RNR
Falanga. Co ciekawe nie był on nigdy monolitem, nawet wśród
przedstawicieli rodzimych organizacji, rozbudowanego i zwartego ustroju.
Ustrojowe – zwłaszcza samorządowe i gospodarcze – rozważania
przedwojennych narodowych radykałów były na etapie pewnych
zróżnicowanych i często sprzecznych przemyśleń, co niewątpliwie sprawia,
że dziś ciężko mówić o jednej spójnej myśli samorządowej – i nie tylko –
tegoż nurtu. Pomimo tego możemy pokusić się o stwierdzenie, że w myśli
narodowo-radykalnej okresu międzywojnia toczył się spór pomiędzy dwoma
sposobami pojmowania istoty samorządu terytorialnego. Pierwszy, za
którym opowiadało się środowisko ONR ABC i część działaczy RNR Falanga,
grupował zwolenników koncepcji o samoistnym ukształtowaniu się samorządu
i w związku z tym jego swoistej autonomii wynikającej z naturalnych
praw gmin. Drugi zaś, będący raczej opcją wypływającą z łona radykalnie
społecznie Falangi, a właściwie jej części, podkreślał ścisły i
gruntownie uzależniony związek samorządu ze strukturami centralnymi
państwa.
Na zakończenie warto zwrócić uwagę, iż przedstawione powyżej narodowo-radykalne koncepcje samorządowe lat 30., są wyłącznie pewnym ich zarysem i zupełnie nie wyczerpują całości zagadnienia.
Norbert Wasik
PRZYPISY:
______________________________________________________________
1. G. Radomski, Samorząd terytorialny w myśli politycznej Narodowej Demokracji 1919-1939, Toruń 2009r.
2. M. Reutt, Uwagi o ustroju przyszłej Polski, Akademik Polski 4 grudnia 1933 r., nr 6
3. W. Wasiutyński, Ustrój Polski Narodowej?, Akademik Polski 10 listopada 1933 r., nr. 4.
4. Tamże
5. B. Smolik, Myśl polityczna Wojciecha Wasiutyńskiego, Toruń 2004r.
6. J. Korolec, Ustrój polityczny Nowej Polski, [w:] J. Majchrowski, Szkice z historii polskiej prawicy politycznej w latach II Rzeczypospolitej, Kraków 1986r.
7. T. Gluziński, Rząd a przedstawicielstwo ludności, Nowy Ład, nr 2, 1935, s. 4.
8. J. Mosdorf, Jedność w wielości, [w:] Wczoraj i jutro, Warszawa 1938 r.
______________________________________________________________
1. G. Radomski, Samorząd terytorialny w myśli politycznej Narodowej Demokracji 1919-1939, Toruń 2009r.
2. M. Reutt, Uwagi o ustroju przyszłej Polski, Akademik Polski 4 grudnia 1933 r., nr 6
3. W. Wasiutyński, Ustrój Polski Narodowej?, Akademik Polski 10 listopada 1933 r., nr. 4.
4. Tamże
5. B. Smolik, Myśl polityczna Wojciecha Wasiutyńskiego, Toruń 2004r.
6. J. Korolec, Ustrój polityczny Nowej Polski, [w:] J. Majchrowski, Szkice z historii polskiej prawicy politycznej w latach II Rzeczypospolitej, Kraków 1986r.
7. T. Gluziński, Rząd a przedstawicielstwo ludności, Nowy Ład, nr 2, 1935, s. 4.
8. J. Mosdorf, Jedność w wielości, [w:] Wczoraj i jutro, Warszawa 1938 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz